O malinach i grzeczności…

„Balladyna” Juliusza Słowackiego to utwór znajdujący się w spisie lektur obowiązkowych zarówno dla gimnazjum, jaki i szkoły podstawowej. Aby odświeżyć sobie wiedzę odramacie jako rodzaju literackim oraz przypomnieć treść utworu, uczniowie klasy 7 i 8 szkoły podstawowej oraz 3gimnazjum udali się to tarnowskiego teatru, w którym sztuka w reżyserii Bożeny Suchockiej miała premierę w ubiegłym roku. Ponieważ wtedy nie udało się zorganizować wyjazdu,  naprawiono  ten  błąd  13  marca.  Trzeba  przyznać,  że  było  warto.  Inscenizacja przygotowana została z dużym poszanowaniem oryginału, dzięki czemu nie było niezrozumiałych udziwnień, a przebieg zdarzeń układał się w logiczny ciąg. Nie oznacza to jednak, że twórcy oddali głos jedynie Słowackiemu. Ważne miejsce zajęły muzyka, efekty dźwiękowe oraz specjalne – świetna zamiana Grabca w króla dzwonkowego, a wcześniej pomysłowo  rozwiązana  przemiana  w  wierzbę.  Bardzo  dobrze  wywiązali  się  z  powierzonych  im zadań aktorzy. Z postaci kobiecych w pamięci zostają Dominika Markuszewska, czyli Goplana oraz Matylda Baczyńska - Balladyna, z męskich Tomasz Wiśniewski – pijanica Grabiec.Całość godna polecenia, czego dowodzą opinie uczniów- i tych, którzy lektury czytają, i tych, którzy literaturę obchodzą szerokim łukiem.
Na marginesie – teatr od czasów najdawniejszych był świątynią sztuki, a jak to bywa ze świątyniami, wypada swą obecność w takim miejscu podkreślić strojem – odpowiednim, odświętnym, eleganckim. Tego uczy dom, tego uczy szkoła  (przynajmniej powinny),  zatem  dresowe  spodnie  czy  flanelowe  koszule,  nawet  markowe,  należy zostawić w szafie. Drodzy Uczestnicy Wyjazdu, wyglądaliście świetnie, a to że przedstawiciele innych szkół ubrali się jak do świątyni innego rodzaju, cóż… Naprawdę nie macie powodu do kompleksów, kultura i dobre wychowanie nie są powodem do wstydu (przynajmniej JA wciąż w to wierzę).

Oprac. E. Matus

W oczekiwaniu na spektakl: